Santorini - Imerovigli

Wyjazd na Santorini zawsze był moim niespełnionym marzeniem. Na zapytanie mojego Męża, jaki kawalek Ziemi chciałabym zobaczyć z okazji moich czterdziestych urodzin odpowiedź była jedna.
Przed wyjazdem widziałam kilkaset zdjęć wyspy i kilkakrotnie przejechałam po niej palcem na mapie. Wydawało mi się, ze wiem na co się piszę… myliłam się. To jest takie miejsce na Ziemi, które trzeba zobaczyć na własne oczy i poczuć na własnej skórze. Dosłownie. Gdybym to ja miała nazwać tę wyspę to nazwałabym ją Wyspą Słońca. Bo w tym zakątku świata to ono odgrywa kluczową rolę i wyznacza rytm dnia, jak nigdzie indziej na świecie. Tu jest prawdziwą Gwiazdą, kiedy wschodzi towarzyszy jej zawsze kilka tysięcy ludzi. Kiedy zachodzi, robi to na oczach kilkudziesięciu tysięcy. Jeżeli jesteście o tej porze dnia w miejscowości Oia, to towarzyszą temu spektaklowi gromkie brawa.

Poranek i wieczór w towarzystwie tej Gwiazdy to raj dla oczu i ciała, w dzień za to daje popalić, i bardziej przypomina piekiełko. Trzydzieści stopni w cieniu to odczuwalne czterdzieści. Po dwóch dniach pobytu tam człowiek jest opalony, czy tego chce czy nie. Wyspa jest niewielka i zachęca do wypadów pieszych, ale przy tych temperaturach daleko się nie zajdzie w środku dnia. Chyba, że wyruszy się bardzo wcześnie, do czego Was zachęcam. I w pierwszej kolejności na taki spacer chciałabym Was namówić.
Zanim jednak to zrobię trochę opowiem o samej wyspie. Santoryn, bardziej znany jako Santorini, mniej zaś jako Thira, to wulkaniczna wyspa na Morzu Egejskim, która wraz z kilkoma mniejszymi wyspami tworzy mały archipelag o tej samej nazwie, który z kolei wchodzi w skład archipelagu Cyklad. Wyspa położona jest 175 km na południowy wschód od wybrzeża Grecji i 110 km na północ od wybrzeża Krety. Wyspę, szacuje się, odwiedza rocznie 2 miliony ludzi. Bardzo dużo ja na tak niewielki kawałek ziemi.
Współczesne Santorini niczym nie przypomina dawnego. To, które jest nam dane zwiedzać teraz jest zaledwie jego bocznym fragmentem, który ostał się po wielkim wybuchu wulkanu. W wyniku tego wybuchu została zatopiona środkowa część wyspy a w jej miejscu powstala jedna z największych na świecie kalder o średnicy dziesięciu kilometrów.

I ten wyraz - kaldera, dołączam obok - słońca - do najważniejszych wyrazów w słowniku Santorynu. Na mapie Santorini wygląda tak.
Szukając noclegu na Santorini kierowaliśmy się stronami świata. Skoro jedziemy na spektakl słońca, to musimy być po tej stronie gdzie ono zachodzi. I nie może to być Oia, która jest tak bardzo oblegana przez turystów, bo dwóch introwertyków takich jak ja i mój Mąż nie odnajdzie tam spokoju. A na nim nam zależało. Wybralismy Imerovigli. I to był strzał w dziesiątkę.
A hotel, który wybraliśmy spełnił nasze oczekiwania aż nadto.
Z kilku powodów polecamy Wam tę miejscówkę. Po pierwsze nie jest to zatłoczona Oia, ale z widokiem na nią. Co cieszy oko, szczególnie nocą.

Po trzecie jest w połowie pieszego szlaku prowadzącego od Firy do Oia (długość tego odcinka to ok 10 km). Szlaku o widokach zapierających dech w piersiach. Idąc w lewo dochodziliśmy spacerkiem do Firy, idąc w prawo szlakiem do Oia. W jedną i drugą stronę spacer zabierał nam jakieś dwie i pół godziny. Gdy chcieliśmy dostać się tam samochodem, w jedno i drugie miejsce zaledwie kilkanaście minut.
Oia to mekka Santorynu, tak to mój mąż opisał widząc zmierzające w jej stronę tłumy ludzi. Dlatego my Oia widzieliśmy dwa razy. Najpierw była celem w środku dnia.

Innego dnia zawitaliśmy do niej na wschód słońca i ten zabieg polecam bardzo. Niewielu turystom chciało się wstać tak rano jak nam, była chwila, że na niektórych jej uliczkach byliśmy zupełnie sami.



Oia, miasteczko zbudowane na klifie, biel budynków pięknie komponuje się z błękitem morza. Żadnych zbędych kolorów za wyjątkiem akcentów niebieskiego, terakoty i żółtego. Kręte uliczki, a za każdym zakrętem coś wpadajacego w oko. Prawdziwa uczta dla wielu ludzi i jeszcze większej liczby fotografów. To miasteczko w całości przejęli turyści, każdy niemalże z budynków to hotel lub restauracja czy sklepik. Dlatego my, po kilkugodzinnym pobycie tam, z radością ruszaliśmy do naszego hotelu w bardziej zacisznym zakątku wyspy. Bo choć Oia warto zobaczyć, nie należy ono do moich ulubionych miejsc na Santorini.
c.d.n
Comments